środa, 24 marca 2010

TV o sobie

Oszukałam czas, ha! Oto post nie najnowszy. Późną nocą w minioną niedzielę pisany. Miał zostać odrzucony, ale zabawa na prawie autorskim przywróciła go do łask.

Transmedialne opowiadania, o których pisał Jankins (komiksy - matrixy, etc. tutaj więcej słowami samego autora idei: http://www.henryjenkins.org/2007/12/we_had_so_many_stories_to_tell.html#more sprawiają mi wielką frajdę. Poszukiwania odwołań, źródeł czy zapożyczeń w filmach na przykład bywały nie rzadko najciekawszym punktem wielu spotkań towarzyskich. Taką zabawę, jak się okazuje można prowadzić także na podstawie tekstów telewizyjnych.
Steven Johnson wspominał w swojej książce pt. "Interface culture" o tzw. metaformach (metaforms). Mnoży się od nich w telewizji, szczególnie dzisiaj. Są one swego rodzaju filtrami, przez które przepływa cały telewizyjny flow. Można by rzec, że niejako porządkują one ów potok informacji, nieprzerwanie atakujących nas odbiorców ze wszystkich stron. Lecz czy jest to ich faktyczną intencją? W pewnym sensie, owszem. Ale nie jest to celem samym w sobie. Bowiem wielkim korporacjom, a tym samym właścicielom stacji telewizyjnych chodzi przede wszystkim o zysk... Jednak, żeby by nie być jednostronnym, należy przyznać, że faktem jest, iż w jakiś sposób rewidują napływające treści, lecz wedle własnej optyki. Przez wzgląd na swój profil oraz target.
Mówiąc ogólnie, koncepcja metaform Johnsona polega na tym, że pewne media "biorą" informacje i treści z innych mediów i prezentują je w specyficzny dla siebie sposób. Twórcy przygotowują swego rodzaju przegląd informacji lub streszczenie, które ma wspomóc widza w ich przyswojeniu.
Johnson podzielił metafory na kilka rodzajów. Tak oto podług jego koncepcji istnieją tzw. condensers. Są to, jeśli dobrze zrozumiałam (bo z tekstem Johnsona miałam do czynienia w oryginale) wszelkiego rodzaju programy informacyjne, których domeną jest news jak np. CNN czy ABC News, ale także takie programy jak Entertainment Tonight. Ten ostatni, będący kolejnym podopiecznym CBS Television Distribution (intrygującego skądinąd molocha pokroju przedsiębiorstwa Charlesa Fostera Kane z filmu Wellesa) uzyskał miano "the most watched entertainment newsmagazine in the world" o czym dumnie głosi treść hasła ET w amerykańskiej wikipedii - zachęcam do lektury: http://en.wikipedia.org/wiki/Entertainment_Tonight(Aha, i nie będę tłumaczyć, bo po angielsku dumniej brzmi). Gotowa byłam z rozpędu zaliczyć program pokroju SPORT TELEGRAM (TVP 2 o ile dobrze pamiętam, a tu dla przypomnienia: do tejże grupy. Tymczasem okazuje się, że takie skrótowe formy przekazywania informacji należą do innego typu programów, mianowicie tzw. samplers. W tym wypadku mamy do czynienia z sprowadzonym do minimum komentarzem, bo liczy się szybkie przekazanie faktów. Johnson rozróżnia ponad to metaformy: tzw. interpreteters oraz tzw. translators. Jako ostatni typ metaform wylicza Johnson tzw. satirist. I o tych programach, w których komentuje się, krytykuje, często ośmiesza i wyszydza treści bądź formy z innych środków masowego przekazu, chciałabym tutaj wspomnieć szerzej. Przykład? SZYMON MAJEWSKI SHOW (w skrócie: SMS [sic!] odwołanie do już-nie-nowinki technologicznej jako żyw), o którym na ostatnich zajęciach koleżanka Gocha pokusiła się powiedzieć parę słów, będących owocem dokonanej przez nią wnikliwej analizy tegoż programu (szacun  ). Jako gatunek zazwyczaj określany jest frazą „program rozrywkowy”. Bez wątpienia i takim jest. Ale czy tylko? To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi, ponieważ spodziewam się osobnych zajęć których tematyka będzie oscylowała wokół problemu gatunków w telewizji. Czegóż zatem nie znajdziemy u SZYMONA? Na odcinek programu składają się następujące elementy: („żenujący”) żart prowadzącego na wstępie (przykład „z innej beczki”: . Ponadto parodie śpiewane np. Julia Kamieńska wykonująca piosenkę „Bujajcie się faceci” na melodię przeboje Katty Perry „I kissed a girl”. Quiz „Końca nie widać”, gdzie prezentowane są fragmenty audycji telewizyjnych, a uczestnicy (goście programu Majewskiego) muszą odgadnąć zakończenie. Najzabawniejszy chyba w tym wszystkim jest talk-show „Rozmowy w tłoku” – parafraza programu prowadzonego przez Ewę Drzyzgę w tej samej stacji (TVN). Jest to niejako kabaret w kabarecie. Parodiuje się tutaj polityków (Lech Kaczyński, Donald Tusk, etc.), aktorów (Beata Tyszkiewicz, Daniel Olbrychski) czy piosenkarzy (moja ulubiona aktorka tego cyklu i jej postać – Dorota „Doda” Rabczewska), etc. Oto próbka: . Dla miłośników seriali Majewski przygotowuje liczne serie, m.in.: „Magda M. – 20 lat później” (kolejne odwołanie do podopiecznego macierzystej stacji programu), „Ojciec A’mateusz” (aluzja do serialu TVP), „Natasza Klasa” (tutaj nie trzeba podpowiedzi jak sądzę) oraz wiele innych. Ciekawym cyklem jest ten, w którym obserwujemy perypetie Ędwarda Ąckiego i jego partii ĘĄ, postaci, w którą wciela się sam Majewski. Owa fikcyjna postać, całkowicie wykreowana przez Majewskiego nie tyle istnieje sobie jako bohater serialu w SMSie, ale bierze udział w programach faktycznie istniejących w ramówce TVN tak, jak robią to realnie istniejący celebrities.
Chciałabym jeszcze wspomnieć o jednym elemencie show, który pojawił się podaj tylko raz na wizji. Nazwany został „Violi nie widać” i jak czytam na łamach niesławnej polskiej wikipedii – był to quiz dodatkowy w zastępstwie piosenkarza – więcej nie powiem, a kto chce się dowiedzieć dlaczego i o jakiego piosenkarza chodzi, niechaj sobie poszpera w czeluściach Internetu, albo napisze list do redakcji (ha!). Wracając do tematu: gośćmi odcinka byli: aktorka grająca główną rolę w TVN-owskim serialu „Brzydula” oraz mężczyzna, którego nazwiska nie pomnę. Polecono im rywalizować w domyślaniu się co powie Violetta – bohaterka tego samego serialu. Dla ciekawskich, a nie obecnych przed odbiornikami w odpowiednim czasie, podaję wyniki zmagań – remis. Zwróciłam na to szczególną uwagę, ponieważ wielu z moich znajomych na Facebooku używa aplikacji zatytułowanej „złote myśli Wioletty Kubasińskiej”, gdzie po kliknięciu otrzymują jak się domyślam mądrości pochodzące z kwestii bohaterki serialu.
SMS to jeden z wielu pojawiających się w telewizji przykładów metaformy typu satirist. Z dziką przyjemnością powrócę do tego tematu w kolejnym moim poście. A zatem – w następnym odcinku: pojawi się nowy wpis oscylujący wokół zagadnienia satirist, którego bohaterem będzie nie kto inny jak… cebula! :D [Koniec dygresji]
SZYMON MAJEWSKI SHOW, jak każdy niemal program w dobie Internetu, istnieje także w sieci i żyje tam swoim własnym życiem. Na oficjalnej stronie SMS http://szymon.plejada.pl/index.html można spędzić (stracić?) drugie tyle czasu (jak nie więcej), który poświęca się na oglądane poszczególnych odcinków programu.
O programie Szymona Majewskiego można by napisać jeszcze wiele więcej. Głębsza analiza poszczególnych części składowych show powinna potwierdzić nasze wnioski z zajęć i zainspirowane nimi w dużej mierze wynurzenia, na które zdobyłam się dzisiejszego wieczoru. Naprawdę żałuję, że zostawiam temat na takim etapie, ale sen mnie zmaga, a jutro nowe wyzwania czekają. Również telewizyjne. Zatem, na dobranoc werset z hymnu macierzystej stacji SMS:
Just enjoy the show…

4 komentarze:

  1. hymnu pt 'so last season!' ;-) Ku mojej wielkiej rozpaczy, aktualnie tvn lansuje sie przy dzwiekach jednego z moich ulubionych zespołow - modest mouse (piosenka 'dashboard')

    OdpowiedzUsuń
  2. Aua, wydaje mi się, że Brock nie były zachwycony. Szkoda, że nie wykorzystali chociażby 'Tiny City Made of Ashes',,,

    "So we're drinking, drinking, drinking, drinking
    Coca, Coca-Cola
    I can feel it rolling right on down
    Oh, right on down my throat
    And as we're headed down the road
    Towards tiny cities made of ashes
    I'm going to get dressed up in plastic
    Going to shake hands with the masses
    Oh no!"

    ...tia.


    A 'SMS' w miarę rox, tzn. kiedyś, bo formuła się chyba wyczerpuje/ała.

    OdpowiedzUsuń
  3. raz, ze tia :D, a dwa: 'tiny city...' nie pasowałoby do dynamicznej czołówki stacji i właśnie takiego też jej imidżu :) a ze 'dashboard' jest catchy, to sobie przywlaszczyli :P

    a żeby było coś na temat. Mnie SMS raczej szczególnie nigdy nie porywał, ale widziałam jeden z odcinków 'magdy m 20 lat pozniej' i było to calkiem fajnie pomyslane. Jeśli chodzi o 'rozmmowy w tłoku', to na pewno ukłon w strone aktorów, niektórzy spisują się/spisywali się rewelacyjnie, ale scenariusze to marne, jak na moje poczucie humoru ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. słyszałam ten "hymn" na zeszłorocznej off camerze około 21 razy... :/

    OdpowiedzUsuń