sobota, 3 kwietnia 2010

Szparag w roli głównej czyli czego to Niemcy nie wymyślą

W sumie to nie jadłam nigdy szparagów. Nawet za bardzo nie wiem jak wyglądają. Ale mój ukochany program "Galileo" (http://www.teleman.pl/prog-6892962-galileo.html) jak zwykle przyszedł mi z pomocą;D
W dzisiejszym odcinku dowiedziałam się zatem jak rozpoznać swieżego szaparaga, z czym go jesc i jak przechowywać. Teraz będę już pamiętać, że najsmaczniejszy szparag musi wydawać specyficzny dźwięk kiedy pocieramy go o drugiego przedstawiciela gatunku. Co więcej polanie szparagów 60 gramami stopionego masła pozwala naszemu bohaterowi zachować wartosci odzywcze podczas pieczenia. I nie pytajcie mnie dlatego akurat taką iloscią, bo tez nie mam bladego pojęcia, skoro waga szparagów ma być dowolna.
Jak latwo sie domyslic 10 minut z tym uroczym warzywem (każdy odcinek "Galileo" sklada sie z kilku reportaży tej dlugosci) doprowadził mnie do zadania sobie fundamentalnego pytania: Na Boga, dlaczego ja to oglądam? Z pewnoscią nie założę plantacji szparagów, a więc tajniki jego uprawy na nic mi się nie przydadzą. A skoro tak do kogo do kogo skierowany jest ten program i na czym polega jego fenomen?
Otóż dla niewtajemniczonych, program "Galileo" to program popularnonaukowy, nadawany na antenie telewizji tv4 od 2007 roku. Jest realizowany z użyciem materiałów swego niemieckiego pierwowzoru, emitowanego przez stację ProSiebien (http://www.prosieben.de/) w 1999 roku. Podczas ok.45 minut (1h z reklamami) widz poznaje kulisy produkcji przedmiotów codziennego użytku, przyczyny rozmaitych zjawisk oraz ciekawostki ze swiata. Czyli ogólnie rzecz biorąc może zglebic mechanizm powstawania grzmotu, zwiedzić fabrykę opon albo dowiedzieć się czy da się podrobić batona snickers

Oczywiscie z wlasnego doswiadczenia wiem, ze te informacje zapomina się tak szybko jak je przyswaja. Choc nie zmienia to faktu, ze ma się wrażenie, iż po tym programie zyskuje się jakąs wiedze. Niewazne ze dotyczy ona domowej produkcji żelków, grunt ze zaspokaja dziecięce pragnienie poznawania swiata. Bo z tym wlasnie kojarzą mi się poruszane tam kwestie, w rodzaju "Dlaczego cytryna jest żólta?".
Niemniej jednak programy popularnonaukowe (a w tym "Galileo") postrzegane są jako polaczenie rozrywki z nauką. Trudno temu zaprzeczyc, gdyz zlebiana tam problematyka jest skwapliwie są udokumentowana. Fakt, ze ta lekcja prawdopodobnie na nic sie nie przyda, wcale nie zmniejsza przyjemnosci z oglądania;) Dlatego zachęcam do poprawiania sobie humoru w kazda sobote i niedziele, o godz. 19, na stacji tv4=)

3 komentarze:

  1. Takie "How it's made" w niemieckiej wersji:P:)

    OdpowiedzUsuń
  2. e nie, ja też go często oglądam i pamiętam: o cenie używanego Golfa w Niemczech (opłaca się polakierować), o najlepszych na świecie sztućcach (klasa widelce powinny mieć pięć ząbków) i jeszcze widziałam, jak się robi Dunkin Donats i kredki:D. Chociaż faktycznie może nieprzydatne...Ja myślę, że powinni go puszczać na kanałach dla dzieci zamiast durnych i brzydkich kreskówek:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Gocha: Trochę podobne, to prawda;) Ale tutaj pytanie brzmi raczej nie jak to jest zrobione, lecz: Czy potrafimy zrobić to lepiej?:D
    Jagoda: Szkoda, że nie oglądałam odcinka o kredkach:D A na kanałach dla dzieci mogliby puszczać programy w tym rodzaju, na pewno to lepsze niż pokemony, a a nuż zainspiruje jakąś małą istotę (choć wolę nie wiedzieć jakie będą skutki otworzenia w domu laboratorium:P ;))

    OdpowiedzUsuń