niedziela, 14 marca 2010

Moje 5 minut

Dziś wieczorem, podczas przygotowywania kolacji, rozmyślałam o moim najnowszym odkryciu telewizyjnym. Pisząc "najnowszym" mam wprawdzie na myśli "sprzed kilku tygodni", ale jak wiadomo czas jest pojęciem względnym, zatem nie bądźmy zbyt drobiazgowi.

Wspomniana refleksja naszła mnie podczas ścierania żółtego sera na tosty, gdyż program o którym mowa, trwa dokładnie tyle, ile przygotowanie tej, jakże zdrowej potrawy. 5 minut czystej przyjemności (bez reklam 3,5) - właśnie tyle czasu moja kolacja spędza w mikrofalówce. Minimum czasu, maksimum treści - czy tak właśnie będzie wyglądać telewizja za kilka lat? Biorąc pod uwagę fakt, że mamy coraz mniej czasu na jej oglądanie, taka sytuacja wydaje się bardzo prawdopodobna. Przykucie uwagi widza na kilka minut jest przecież zdecydowanie łatwiejsze, niż utrzymanie tego stanu przez pełną godzinę. Stąd też wnioskuję, że w przyszłości, telewizyjna ramówka będzie zbiorem kilkuminutowych programów, wplecionych w gęstą sieć reklam. Niewykluczone zaś, że proporcje pomiędzy nimi, będą się miały właśnie, jak 3,5: 1,5.

MAT.MA, zobacz jakie to proste to seria filmów edukacyjnych mających pomóc nieszczęsnym maturzystom w zdaniu egzaminu. Program obejmuje 75 odcinków, mini-lekcji, emitowanych codziennie, na antenie telewizji Tv4. W przystępny sposób wyjaśnia on rozmaite zagadnienia za pomocą generowanych komputerowo animacji, a wszystko rozgrywa się w abstrakcyjnej, białej przestrzeni, gdzie umieszczona jest "nauczycielka".

I tutaj rodzi się pytanie: dlaczego tego typu program jest emitowany właśnie w telewizji prywatnej? Czy projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej nie powinien być realizowany w telewizji publicznej? Szukając odpowiedzi na to pytanie, trafiłam na stronę http://www.interklasa.pl/ (gdzie codziennie można także oglądać wspomniany program). Tam dowiedziałam się, że aby przeprowadzić akcję w telewizji publicznej budżet musiałby być wyższy ok. 26 razy (!). Oczywiście wśród czynników, które zadecydowały o wyborze Tv4 wymienia się także inne - m.in. fakt, że jest łatwo dostępna oraz ogląda ją wielu młodych ludzi. Niemniej jednak, czy to nie paradoks? Akcja edukacyjna w telewizji prywatnej? Czy to nie telewizja publiczna ma nieść "misję", i czy to nie do niej należy zadanie emitowania takich programów? Pytanie to pozostawiam otwarte i zachętam do własnych refeksji na ten temat;)

Tymczasem pragnę powrócić do wątku telewizji przyszłości, telewizji jutra, pojutrza i popojutrza:p Muszę bowiem przyznać, że choć MAT.MA to program skierowany do maturzystów i jako humanistce teoretycznie winien mnie nużyć, ilekroć trafię na jego emisję, nie potrafię zmusić się do wyłączenia telewizora! Kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, sądziłam, że to reklama, a mimo to, nie przełączyłam programu - może wciągnął mnie strumień?;)Jeśli jednak faktycznie tak się stało, w grunice rzeczy prowadzi mnie to do przerażającego wniosku: Oglądam telewizję bezmyślnie i to za każdym razem! Nie włączam przecież odbiornika punktualnie o 18.55 by obejrzeć wspomniany program - trafiam na MAT.MĘ przypadkowo, więc w zasadzie przez te 5 minut równie dobrze mogłabym oglądać cokolwiek innego.

Z drugiej jednak strony, zdradzę wam pewną tajemnicę. Kiedy poświęcam te 5 minut swojego życia telewizji, nie mam absolutnie żadnych wyrzutów sumienia. Wręcz przeciwnie, odnoszę wrażenie, jakbym robiła coś pożytecznego. Tylko potem przypominam sobie, że średnią prędkość nauczyłam się obliczać jakieś 10 lat temu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz